Dom Alyssy Shany

Jake

Jake wszedł do pokoiku. Blair była blada i zaczęła się przelewać przez ręce. Wziął ją na ręce, zostawił tort na stoliku i wyszedł. Zbladł.
- Musimy jechać do szpitala. - powiedział i aby nie psuć innym imprezy wyszedł po cichu.

Nicole

- Tak? Ech... Tylko, że ojciec dziecka uważa, że powinniśmy zostać tylko przyjaciółmi. Poza tym w ogóle się nie odzywa. Gdyby nie to, byłoby w prorządku... - odpowiedziała cicho Bei.

Beatriz

- Naprawdę tak uważa? A pytałaś go o zdanie?

Nicole

- Sam mi to powiedział. Josh. Znasz go? - spytała.

Beatriz

- Nie... Chyba nie. Chociaż... Pracował może w klinice dla zwierząt? Chyba raz dzięki temu szybciej mnie puścili - zaśmiała się cicho Bea. - To może...znajdź nowego? - mrugnęła do niej.

Nicole

- Może.. Chociaż ciężko jest zapomnieć.. Rozumiesz mnie, prawda? - odpowiedziała smutno.

Beatriz

- I to jak. Przeszłość ciągle mi o sobie przypomina. Niektórych rzeczy poprostu się nie da zapomnieć. - przed oczami Bei znów ukazały się obrazy, które wtedy widziała, i huk w uszach. Szybko odpędziła ponure wspomnienia i napiła się wina. - Można za to próbować przyćmić przeszłość różnymi dobrymi rzeczami, które spotykają nas teraz - uśmiechnęła się do Nicole.

Nicole

- W sumie tak. I tak się poniekąd już pogodziłam z losem.. Da się przeżyć. Ale na takie przyćmienie, albo nawet zapomnienie potrzbuję więcej czasu. A to się stało dość niedawno..

Beatriz

- Mhmm... Rozumiem cię. Ale napewno wszystko się niedługo ułoży - znów się uśmiechnęła.

Nicole

- Mam nadzieję... Jak nikt się ze mną nie zwiąże, to i tak nie będę sama. - uśmiechnęła się, wskazując głową na swój póki co niewidoczny brzuch. Mdłości całe szczęście już minęły.

Beatriz

- Zawsze coś... Ale to chyba niemożliwe, żebyś nikogo nie znalazła. - "Ja musiałam zostać sama. Nigdy im tego nie wybaczę" pomyślała Bea.

Nicole

- Pewnie możliwe.. Ale mam nadzieję, że kiedyś w końcu kogoś spotkam. - uśmiechnęła się. - A jak to było u ciebie? Widziałam cię ze Stephene'm, to ten na którego tak wpadałaś, tak? - uśmiechnęła się ponownie.

Liam

Liam nie mógł znaleźć sobie miejsca. Usiadł przy stole i obserwował pokój oraz gości, popijając przy tym wodę.

Beatriz

- Mhm. Coś mi się zdaje, że nie czuje się w towarzystwie. Ale to się zmieni, hiehiehie. Hm, jak narazie jesteśmy przyjaciółmi... Chyba. Nie wiem jak on to odbiera. Zdaje się, że nieco inaczej niż ja.

Nicole

- Ah.. Rozumiem - mrugnęła do Bei. - Myślę, że to się zmieni już niedługo. Chyba, że jest jakoś szczególnie nieśmiały, ale w większości przypadków tak właśnie jest, że się szybko włączają - uśmiechnęła się.